Świątynia pełna tajemnic. Część z nich udało się już rozwikłać.

Prochy to wieś leżąca w województwie wielkopolskim w gminie Wielichowo w powiecie grodziskim. Kiedyś tutejszy kościół był pod wezwaniem trzech patronów, dziś patronuje mu już tylko św. Mikołaj, ulubieniec wszystkich grzecznych dzieci.

– Prochy, to była bardzo ważna miejscowość w okolicy. Dobra bogatych właścicieli majątku i dworu w Prochach sięgały aż do Przemętu i dalej za Wielichowo. To właśnie oni przez wieki, aż do roku 1939 byli patronami kościoła, który znajduje się w tej wsi – mówi Paweł Michalski, regionalista z Centrum Kultury w Wielichowie. – Historia kościoła ginie w mrokach dziejów XIII i XIV wieku. Z tego czasu pochodzą pierwsze dokumenty świadczące o istniejącej tu świątyni. W 1380 roku ówcześni właściciele Proch uposażają kościół m.in. w karczmę i kuźnię. Podatki z tych obiektów przeznaczano na utrzymanie świątyni. Biskup Poznański w tym samym roku, potwierdza tę darowiznę i legitymizuje ją swoją władzą. Pierwsza świątynia otrzymuje aż trzech patronów: Znalezienia Świętego Krzyża, Najświętszej Maryi Panny i Św. Mikołaja. W 1510 roku, w kolejnym dokumencie można znaleźć zapiski, które mówią już tylko o kościele pw. św. Mikołaja – dodaje.




Fundatorzy – są pewne przypuszczenia
Nie są znani fundatorzy pierwszego kościoła. Na pewno był to jeden z właścicieli Proch, wywodzący się z rodów: Kierskich, Mielżyńskich lub Platerów. Pierwsza rodzina, która pojawia się w Prochach to Rodzina Trachów Proskich. To ona mogła ufundować pierwotną świątynię już w wieku XIV. Obecny budynek, to jest drugi kościół, a może nawet trzeci w tym kształcie, w jakim teraz go podziwiamy. W połowie XIX wieku hrabia Plater, właściciel majątku Proskiego, porozumiał się z ówczesnym księdzem proboszczem i do kościoła dobudowane zostały z kamienia i cegły dwie boczne nawy, które powiększyły świątynię i nadały jej kształt krzyża łacińskiego, symbolizujący krzyż męki Jezusa Chrystusa.


– We wnętrzu znajduje się belka tęczowa pochodząca z XVIII wieku. Natomiast widniejący w jej centralnym punkcie Chrystus na krzyżu to już wiek XIX. W świątyni mamy do czynienia z mieszanką stylów. Mamy tu ołtarz neogotycki z gotycką kwaterą. Kolejny ołtarz jest z elementami barokowymi. Na ścianie północnej znajduje się ołtarz klasycyzujący. Ambona też jest przemieszaniem stylów wieku XVIII i XIX – mówi Mariusz Jarosik, konserwator i pracownik Muzeum Archidiecezjalnego w Poznaniu. – Ambona prawdopodobnie umieszczona była w innym miejscu świątyni. Podejrzewamy, że tak było, gdyż balustrada jest w dość charakterystyczny i specyficzny sposób odcięta. Poza tym kosz ambony był mocno przymocowany do ściany, tak że zakrywał wizerunek jednego z ewangelistów Św. Mateusza – dodaje Jarosik.
Najstarsze elementy, jakie możemy zobaczyć na ambonie to Bóg Ojciec umieszczony na baldachimie wraz z elementami dekoracyjnymi, na których wspiera się Jego postać, oraz Duch Święty umieszczony pod baldachimem. Wiele wskazuje na to, że z tego czasu pochodzi sam kosz ambony. Ambona była wielokrotnie przebudowywana. – Należało usunąć wtórne elementy architektoniczne. Miała rozbudowany mocno parapet oraz dość dziwny trzon, który był niespójny z całością tego projektu – dopełnia Mariusz Jarosik.
Wit Stwosz, a może inny śląski zakład
Paweł Michalski z wielką fascynacją opowiada o płaskorzeźbie, która znajduje się po prawej stronie, patrząc na ołtarz główny. Z nią związana jest ciekawa historia mówiąca o tym, że w czasie drugiej wojnie światowej, kiedy Niemcy walczyli z polskością, to tę właśnie płaskorzeźbę niemieccy osadnicy, którzy zostali tu sprowadzeni na miejsce wypędzonych Polaków, przewieźli do kościoła św. Walentego w Wielichowie. Również oni poznali się na wartości tego dzieła i wiedzieli, jakie jest ono ważne i cenne dla tutejszego kościoła. Nie pozwolili, by płaskorzeźba została zniszczona.

Sam ołtarz w wielu przewodnikach i stronach internetowych przypisywany jest mistrzowi dłuta, którym na przełomie XV i XVI wieku był Wit Stwosz. – Możemy powiedzieć tyle, że jest to warsztat śląski, ale nie pokusiłbym się o stwierdzenie, że pochodzi ze szkoły Wita Stwosza. Ta kwatera powstała na początku XVI wieku. Zapewne stanowiła jakąś część całości architektonicznej – przekonuje Mariusz Jarosik. – Była zapewne częścią ołtarza np. tryptyku, na pewno ołtarza skrzyniowego i być może stanowiła też element główny kościoła. Pewnie była centralnym elementem ołtarza – dopowiada.
Jest to najstarszy i najcenniejszy element tej świątyni. Płaskorzeźba, o której mowa przedstawia tzw. Rodzinę Maryi. W tym przypadku Małą Rodzinę Maryi dlatego, że nie ma tu wizerunku dzieciątka Jezus. Podczas badań konserwatorskich znaleziono miejsce po mocowaniu dybla między postaciami Św. Anny i Matki Bożej, ale nie ma pewności, że w tym miejscu znajdowała się figura dzieciątka Jezus.
Tajemnica pewnego obrazu
Ołtarz główny jest dość ciekawą kompozycją zbudowaną z elementów innych ołtarzy na potrzeby tej świątyni. Wiadomo, że powstał w wieku XIX. Uwagę zwracają bardzo ciekawe kolumny kanelowane z rozbudowanymi kapitelami. Ornamenty znajdujące się wokół obrazu są też mieszanką stylów. Konserwatorzy odnaleźli tu ornamenty pochodzące z XVIII i XIX wieku. Podczas prac konserwatorskich udało się odkryć oryginalną warstwę polichromii, która nie jest łatwo dostępna. W przypadku ołtarza głównego i ołtarzy bocznych, ambony, a także chrzcielnicy, udało się znaleźć częściowo zachowaną oryginalną polichromię. Dzięki tym odkrywkom konserwatorzy mogli zrekonstruować brakujące fragmenty polichromii.
Ciekawy jest także obraz w ołtarzu głównym, przedstawiający postać św. Mikołaja. Wiąże się z nim pewne zagadka, którą podczas konserwacji tego obiektu odkrył Mariusz Jarosik. – Mało który z parafian zdaje sobie sprawę z tego, że patrzy na obraz, który przedstawia Św. Benona, a nie Św. Mikołaja – mówi Mariusz Jurasik. – W dolnej części obrazu widoczna jest inskrypcja mówiąca o tym, że jest to Św. Mikołaj. Jednak po dobrym przyjrzeniu się można odczytać wcześniejsze zapiski mówiące o św. Benonie. Dodatkowo świadczą o tym, namalowane na nim zwierzęta, a św. Benon był patronem zwierząt. Na obrazie widać charakterystyczną rybę trzymającą w pyszczku kluczyk – dodaje z uśmiechem Mariusz Jarosik.
W kościele w Prochach można również zobaczyć ołtarz, który pochodzi z II połowy XIX wieku wbrew oficjalnym zapiskom mówiącym o tym, że jest to obiekt z przełomu XVIII i XIX wieku. W czasie prowadzonych prac konserwatorskich udało się odnaleźć inskrypcję zamieszczoną przez autora tego. Inskrypcja mówi o tym, że ołtarz powstał w 1866 roku. Został zbudowany przez organmistrza z Opalenicy. Posiadał grubą warstwę przemalowań ukrywających oryginalną polichromię, którą jednak udało się odkryć i w dużej części odtworzyć. W świątyni jest jeszcze mnóstwo obiektów, które należy poddać konserwacji – XIX wieczne ołtarze boczne, a także organy znajdujące się na ścianie zachodniej. – Ten temat interesuje mnie szczególnie, gdyż podejrzewam, że budowniczym organów był ten sam człowiek, który zbudował ołtarz boczny mieszczący się na ścianie północnej – mówi Mariusz Jarosik. Według księdza Roman Nowaka, proboszcza parafii pw. Św. Mikołaja Bpa w Prochach, najciekawsze eksponaty znajdujące się w kościele, to są m.in. obrazy przedstawiające Świętego Mikołaja patrona tutejszego kościoła, obraz Świętego Jana Vienney – patrona proboszczów oraz obraz Świętego Wincentego a Paulo i figury Piotra i Pawła. – Jesteśmy w trakcie renowacji poszczególnych ołtarzy. Poprzedni proboszcz rozpoczął prace od głównego ołtarza. Sukcesywnie dochodzimy do końca kościoła, do kruchty. Zawsze się śmieję, że w drewnianych kościołach jak się dojdzie do końca, to trzeba zaczynać prace od początku. Zawsze jest tu coś do zrobienia. Na brak zajęć nie można tutaj narzekać – mówi ks. Roman Nowak.
